-Mia? –
usłyszałam piskliwy głosik za moimi plecami. Dosyć znajomy. Podniosłam się i
otrzepałam sukienkę z kurzu, który zebrał się na podłodze. Powinniśmy w końcu
posprzątać. Albo chociaż zatrudnić sprzątaczkę.
Wciąż
mając łzy w oczach odwróciłam się spoglądając na postać znajdującą się za mną.
Była dosyć niska – sięgała mi gdzieś do paska. Moje mokre oczy nie zdobyły się
na to żeby rozpoznać płeć osoby, ale mogłam poznać, że to dziecko. Miało
brązowe włosy, na sobie bladokremowy sweterek, a na nogach spodnie jakby od…
garnituru? Na nogach miało czerwone Conversy, nieco zniszczone od upływającego
czasu. Po analizie stroju wiedziałam kim jest to dziecko. Do oczy napłynęło mi
jeszcze więcej łez.
-Simon!
– zawołałam po czym wzięłam brata na ręce i przytuliłam go najbardziej jak
mogła zrobić to siostra. Zaczęłam szlochać. Czułam jak łzy szczęścia spływały
po moich policzkach. Po chwili zaczęły mojemu braciszkowi moczyć sweter. Mimo
tego, że nadal płakałam, to na mojej twarzy przez wodospad łez widać było cień
uśmiechu i troski o mojego brata.
Postanowiłam
go puścić. Kucnęłam przez co nasze głowy były na tym samym poziomie. Obejrzałam
się za siebie gdzie widziałam tego chłopaka z sąsiedztwa. Siedział na chodach
przyglądając się mojemu bratu po czym spojrzał na mnie.
-Nie
jesteście podobni. W żadnym calu – powiedział. Po jego twarzy przemknął cień
uśmiechu po czym opuścił głowę.
-Simon
to jest… - podniosłam się po czym obróciłam głowę w stronę gościa – Właściwie
to jak masz na imię?
-Patrcik
– podniósł się i podszedł do Simona. Cofnęłam się kilka kroków żeby zrobić im
miejsce. Wyciągnął rękę w stronę mojego brata –A ty jesteś Simon z tego co
pamiętam, tak?
-Tak.
Simon – mój brat się uśmiechnął i podał rękę Patrick’owi. Z uśmiechem na twarzy
przyglądałam się tej scenie. Po czym przypomniałam sobie co powinnam zrobić
zaraz po tym kiedy się odnalazł.
-Simon.
Dlaczego dom jest cały rozniesiony? I gdzie byłeś? – zapytałam Simona w drodze
z nim do kuchni. Za sobą słyszałam kroki Patrick’a, który – najwyraźniej –
postanowił nas śledzić.
Kiedy
weszliśmy do kuchni braciszek usiadł na krześle, przy stole. Kuchnia była chyba
jedynym miejscem w domu, które nie zostało całkowicie zniszczone przez
okoliczności zaistniałe w minionym czasie.
-Siedziałem
w salonie i oglądałem telewizję – zaczął mój brat kiedy robiłam dla niego
kakao. Do plątaniny głosu mojego brata i syczenia ognia w kuchence dołączył
odgłos odsuwanego krzesła. Nie musiałam myśleć godzinami kto tam usiadł –Przez
jakieś pół godziny patrzyłem się na ekran. Po chwili usłyszałem, że ktoś
wchodzi do domu, ale drzwiami od piwnicy. Więc poszedłem na dół i zobaczyłem,
że ktoś otrzepuje buty z błota. Myślałem, na początku, że to ty, ale zobaczyłem
jakiegoś faceta w mundurze.